
„Słodko – gorzki”, czyli podsumowanie 2020
Od czasu gdy rozpoczęłam pisanie bloga każdy rok miał swoje podsumowanie. Dla mnie to swego rodzaju pamiętnik, którym się dzielę.
Podsumowując 2019 napisałam tak: „2019 to był dla nas bardzo dobry rok! Trzymamy kciuki za 2020 i już się cieszymy na przygody, które przyniesie.”
2020 był dla nas „słodko – gorzki”, miał w sobie wszystkie odcienie.
STYCZEŃ był bardzo gorzki, zderzyłam się problemem, którym jest choroba mojego taty. Był to również sprawdzian mojej siły i czuję, że zdałam egzamin. Sprawy z tatą w ciągu roku powoli się poukładały.
LUTY rozpoczął się dla nas podróżniczo. Klara pod czujnym okiem Marcina stawiała pierwsze kroki na nartach. Spędziliśmy weekend w Wieliczce, gdzie najbliższy stok jest ok. 10 km od miasta, w Podlesicach. Narty sprawiały Klarze dużo radości, teraz gdy stoki pozostają zamknięte tylko czekamy na otwarcie, żeby znów zabrać ją na narty.

W Walentynki wybraliśmy się z Marcinem i Wojtusiem na weekend do Neapolu! Włóczyliśmy się po uliczkach i pizzeriach, zobaczyliśmy przepiękną wyspę Procidę oraz weszliśmy na Wezuwiusz.

Póżniej nastapiła ekspansja pandemii koronawirusa…. W Europie nie mówiło się jeszcze o tym tak dużo, a jednak… nigdy nie zapomnę niedzieli 23 lutego wieczorem, gdy sprawdzałam informacje w Internecie i przeczytałam post o 400 zakażeniach koronawirusem we Włoszech. Szybko połączyłam fakty, czyli moją pracę w biurze podróży z początkiem pandemii we Włoszech. Ten moment, ten wieczór zmienił dużo, już wiedziałam, że będzie źle, nie spałam całą noc. Ale nie wyobrażałam sobie nawet, że cały świat prawie się zatrzyma, a turystyka od wiosny 2020 zacznie umierać! Dosłownie!
Zderzyłam się z kolejnym problemem, tym razem zawodowym, musiałam podjąć decyzje, w których wybierałam mniejsze zło. W biurze podróży z dnia na dzień kończyły się wyjazdy, nie było perspektyw, nie było pracy. Decydowałam o zwolnieniach ludzi, z którymi pracowałam od wielu lat i których bardzo ceniłam, to były trudne momenty. Każdy miesiąc przynosił mi inne stany emocjonalne, strach, lęk, nadzieję.
W MARCU, KWIETNIU i MAJU większość czasu spędziliśmy w domu. Klara nie chodziła do przedszkola, bo było zamknięte, a ja i Marcin pracowaliśmy z domu. Wyobrażacie sobie ten „Armagedon”, dwoje dorosłych pracujących przy komputerach i dwójka małych dzieci, 24 godziny razem na 55 metrach kwadratowych. Wiem, że są gorsze rzeczy, doświadczyłam ich, ale dla nas to było trzymiesięczne wyzwanie życia! Daliśmy radę, wyszliśmy z tego bez szwanku, dalej zakochani i uwielbiający swoje dzieci. W kwietniu, na swoje pierwsze urodziny Wojtuś zaczął stawiać swoje pierwsze kroki, bardzo się cieszę, że widziałam jego postępy w chodzeniu prawie z minuty na minutę. Za to jestem wdzięczna 2020, że dał mi więcej czasu z dziećmi.
Rozwinęłam się kulinarnie, gotowałam obiady, piekłam ciasta, w tym dwa torty na urodziny dzieciaków, zaczęłam robić pyszną bezę i tiramisu. Na naszym balkonie pierwszy raz od lat pojawiły się skrzynki z ziołami, krzesełka i stolik. Mała rzecz, ale pamiętam, że w tym czasie czułam radość, że mogę wypić kawę na zewnątrz.
Wiosną zrealizowaliśmy mój pomysł i pojawiliśmy się na YouTube! Tak, nasz rodzinny kanał „Zwiedzaj Cały Świat – Opowieści dla dzieci” jest dostępny. Znajdziecie tam 6 odcinków o zwierzętach w Afryce, o słoniach, hipopotamach, żyrafach, małpach, antylopach i nosorożcach.
Treści są też interesujące dla dorosłych, zapraszamy, oglądajcie i polecajcie dalej. Wkrótce będzie więcej odcinków.
https://www.youtube.com/channel/UCF8Du3LLuy-9tqRVH2KVM3g
W sierpniu zakończyłam 15 letni rozdział mojego życia, czyli pracę i zarządzanie biurem podróży. Z jednej strony czułam żal i poczucie straty, z drugiej nadzieję i wiarę w to, że wymyślę lub znajdę dla siebie coś nowego. Teraz na początku 2021 czuję ekscytację, mam pomysł, brakuje mi tylko czasu, ale liczę, że w lutym/ marcu ten czas się znajdzie.
CZERWIEC, LIPIEC I SIERPIEŃ wróciły nam wyjazdy, te bliższe i dalsze. Spędziliśmy kilka świetnych weekendów w Polsce na Podlasiu, w Siedlisku Lilijka, czy w pensjonacie Szumi Las w okolicy Ciechanowa, linki do opisów znajdziecie poniżej.
Spędziliśmy też czas na rozmowach, spacerach, kajakach z naszymi przyjaciółki w małej miejscowości Wytrzyszczka na południu Polski. To był pierwszy wyjazd od czasu pandemii i smakował jak złoto. Wspólne przebywanie razem przyniosło nam znacznie więcej radości niż w poprzednich latach. Jedno jest pewne po długiej rozłące spotkania docenia się mocniej!

Lipiec to czas kiedy odstawiałam Wojtusia od karmienia piersią, czyli wyjazd tylko dla mnie! Wybrałam się w Tatry Słowackie wraz z przyjaciółmi, mimo tego, że pogoda nam nie dopisała było super! Góry dały mi oddech i pozytywną energię.

W sierpniu zdecydowaliśmy się na wyjazd zagraniczny. W pierwszym rzucie postawiliśmy na Czarnogórę, ja uwielbiam ten mały kraj, pisałam o nim kiedyś TUTAJ. Marzyły nam się Góry Przeklęte. Bilety kupiliśmy tydzień przed wyjazdem i dosłownie za dwa dni Polska wprowadziła zakaz lotów do Czarnogóry, udało nam się oddać bilety i kupiliśmy wycieczkę na grecką wyspę RODOS. Było świetnie, wypoczęliśmy i zwiedzaliśmy. O szczegółach przeczytacie w linkach poniżej.
Po powrocie z Grecji, Marcin wyjechał na swój doroczny „ferratowy” wyjazd wraz z kolegami do Austrii.
Jak tylko wrócił wyruszyliśmy się jeszcze na tydzień na Mazurach. Przedszkole Klary miało trzytygodniową wakacyjną przerwę, a my nie chcieliśmy spędzać czasu w domu. Mazury były tym czego potrzebowaliśmy, choć był to bardzo spontaniczny wyjazd. Naszą trasę opisałam poniżej.
Sierpień przyniósł nam też smutne, ale wzruszające chwile. W sędziwym wieku odeszła babcia Marcina, świecka ceremonia pogrzebowa była bardzo piękna i doniosła. Jesteśmy wdzięczni za to, że w ostatnich dniach życia udało nam się spędzić z babcią trochę czasu i potrzymać ją za rękę.
Jesień była dla nas łaskawa. We wrześniu wybrałam się jeszcze do przyjaciółki na działkę w okolicy Warszawy, podziwiałyśmy piękne widoki na zakole Bugu. Świetnie jest się czasem też oderwać od dzieci i spędzić czas w babskim gronie.
W LISTOPADZIE świętowaliśmy czwarte urodziny Klary, ze względu na koronawirusa nie było gości, tylko nasza czwórka, ale atmosfera była iście urodzinowa, dekoracje, tort, muzyka i tańce.

Na przekór wszystkiemu, czyli drugiej fali koronawirusa, w listopadzie zdecydowaliśmy się jeszcze na zagraniczny wyjazd do Turcji. To był strzał w 10, trafiliśmy na bardzo dobrą pogodę, atrakcyjną ofertę i turystyczne pustki. Poza wypoczynkiem i zwiedzaniem Antalyi, wybraliśmy się też do Pamukkale. Prawie sami spacerowaliśmy po słynnych wapiennych osadach, turystów było bardzo mało. To jest zdecydowanie wielki plus zwiedzania w tracie pandemii. Po odwiedzeniu Pamukkale Marcin napisał wzruszający post o szczęściu, przeczytacie go TUTAJ.
GRUDZIEŃ, znów spędzaliśmy w domu, w przedszkolu Klary najpierw były dwie kwarantanny dla jej grupy, a następnie prośba dyrekcji, że jeśli rodzica mają możliwość zostawić dziecko w domu, to jest taka prośba z ich strony, ze względu na braki kadrowe. Ten ponowny czas naszej czwórki w domu, był już jednak znacznie spokojniejszy. Nie miałam tylu obowiązków zawodowych i zdecydowanie łatwiej było ogarnąć dzieci w domu. Na trzy dniu udało mi się jeszcze służbowo wybrać do Karpacza, wraz z przyjaciółmi, a tam połączyć pracę ze spacerami doszliśmy do Samotnii i na Śnieżne Kotły. Wreszcie zobaczyłam trochę śniegu.

Święta spędziliśmy miło, rodzinne, z moim tatą, siostrą i z rodzicami Marcina. W czasie świątecznym miałam dwa pokazy slajdów dla festiwalu Afrykamera, poniżej linki. Zachęcam do obejrzenia w wolnym czasie.
O zwierzętach w Afryce dla dzieci https://www.youtube.com/watch?v=1X-3eEMPdVM&t=1s
O Malawi, państwie z jeziorem tysiąca gwiazd https://www.youtube.com/watch?v=JokOuBgdKvg&t=176s
Końcówkę roku spędzałam z dziećmi na „końcu Polski” w Przemyślu, wraz z moimi koleżankami. Następnie odwiedziłam rodzinę w Wieliczce, gdzie nie byłam od ponad pół roku. Było niesamowicie ciepło, rodzinnie i radośnie! Właśnie tego potrzebowałam na koniec tego trudnego dla mnie roku.
Najlepszego w 2021 roku! Bądźcie dla siebie dobrzy.