
PODLASIE OCZAROWUJE! Weekend z dziećmi w krainie żubrów, lasów i bocianów.
Od kilku miesięcy myślałam o wyjeździe na Podlasie. Ten region stał się ostatnio modny i popularny wśród blogerów. Internet i social media zalewały mnie pięknymi, sielskimi zdjęciami łąk, kwiatów, rzeki Bug, kajaków, rowerów oraz pysznego jedzenia.
W pierwszy weekend lipca marzenia stały się rzeczywistością i wybraliśmy się w okolice Janowa Podlaskiego. Mieliśmy zaplanowany jeden nocleg w Uroczysku Zaborek dodatkowo dwa noclegi zarezerwowaliśmy w przyjemnym Gospodarstwie Agroturystycznym „Pod Lipą” w Borsukach.
Do gospodarstwa w Borsukach przyjechaliśmy późno, bo około 22 w piątek. Przywitał nas miły gospodarz, który wskazał nam duży pokój na poddaszu. Na piętrze znajdował się też aneks kuchenny do wspólnego korzystania przez gości. Rano czekało na nas pyszne i różnorodne śniadanie, były między innymi cukinie w cieście, które ja uwielbiam oraz naleśniki. W gospodarstwie jest kurnik oraz obora z krowami i małymi cielaczkami. Podczas karmienia kur było naprawdę dużo gdakania, ale równie wiele pisków i radości naszych dzieci. Gospodarze planują w najbliższej przyszłości powiększyć jeszcze istniejący plac zabaw. Podczas naszego pobytu była tylko huśtawka i bujak. Ogromną zaletą było miłe przyjęcie ze strony gospodarzy. Klara uwielbiała przebywać z Panią Anią, rysować z nią oraz podglądać jej pracę w kuchni. W czasie śniadania Pani Ania doglądała wszędzie poruszającego się Wojtka, dzięki temu mogliśmy spokojnie zjeść. Było to naprawdę przemiłe!
W Borsukach wybraliśmy się też do Dworku Zaścianek. Uwagę skupia piękny budynek, a na terenie posiadłości znajduje się także basen i całkiem fajny plac zabaw. Zostaliśmy zaproszeni na pyszną grzybową zupę oraz ciasto i kawę. Mogliśmy też skorzystać z rowerów. Pojechaliśmy na wycieczkę rowerową w dwóch turach, najpierw Marcin z Klarą w siedzisku rowerowym z tyłu, następnie ja. Wybraliśmy się na punkt widokowy na Dolinę Bugu. Mieści się on na wysokiej 30 metrowej skarpie, z której widać zakole Bugu. Następnie pojechaliśmy wzdłuż rzeki przez łąki i las. Było trochę błota, ale trasa okazałą bardzo fajna, więc polecamy!
Popołudniu pojechaliśmy do Serpelic, zobaczyliśmy zabytkowy kościół oraz ciekawą Drogę Krzyżową, wykonaną przez artystów i poprowadzoną przez las, zwaną „Kalwarią Podlaską”. Bardzo polecamy plażę w Serpelicach, jest dość duża i piaszczysta a nurt rzeki zaczyna się dopiero około 20 metrów od brzegu. Spędziliśmy tam piękny czas na kąpieli przy zachodzi słońca. Kolację zjedliśmy w Oberży w Borsukach to chyba jedna karczma w okolicy, było smaczne polecamy! Zwłaszcza wielki kawałek sernika z galaretką z porzeczkami i oblany czekoladą skradł nasze serca. Atutem było też lokalne piwo Nadbużańskie w 3 smakach,
Następnego dnia pojechaliśmy do Janowa Podlaskiego, zobaczyliśmy Zamek, który jest pięknie odrestaurowany przez sieć hoteli Arche http://www.zamekjanowpodlaski.pl/. Zamek sięga swoją historią XV wieku, a zachowane mury Zamku XVIII wieku. Właścicielom udało się zachować niepowtarzalny klimat tego zabytkowego miejsca, stworzyli wyjątkową przestrzeń, w której historia łączy się z nowoczesnością. W trakcie renowacji zachowali dużo elementów przeszłości, podłogi, mury, freski. Polecamy spacer po Zamku i ogrodzie. Obiad zjedliśmy w restauracji na terenie stadniny koni. Nie można zwiedzać samej stadniny, tylko po uprzednim wcześniejszym umówieniu i zarezerwowaniu opcji z przewodnikiem, ale restauracja jest otwarta i bardzo dobra. Niestety nie było słynnych pierogów janowskich, ale mix pierogów, czyli ruskie, z kaszą, mięsem i soczewicą był bardzo dobry. Ceny też świetne, szklanka kompotu kosztuje 2 złote😊
Popołudniu udaliśmy się już do celu naszej podróży Pensjonatu Uroczysko Zaborek, to zdecydowanie miejsce z duszą. Na terenie ponad 70 hektarów, znajduje się kilkanaście drewnianych, zabytkowych budynków, jak kościół, stara plebania, bielony dworek, leśniczówka, kuźnia, wiatrak oraz urocze, podlaskie kapliczki. Pensjonat Zaborek to trochę zwariowany pomysł, aby zamiast budować nowe budynki z pokojami, przenieść do Zaborka piękne, stare, drewniane obiekty z duszą. Podczas wycieczki po posiadłości usłyszeliśmy historię właściciela o tym jak obiekty były sprowadzane/przenoszone w to miejsce. Często ratował je przed zniszczeniem lub popadnięciem w ruinę. Opis wszystkich budynków zgromadzonych w Zaborku odnajdziecie na stronie internetowej w przewodniku http://www.zaborek.com.pl/miejsce-z-klimatem/przewodnik/
Spędziliśmy w Zaborku bardzo aktywny czas, pływaliśmy w basenie, byliśmy na placu zabaw oraz Klara z Marcinem bawili się grą terenową, szukając miejsc, w których znajdują się pieczątki. Ta zabawa przyniosła im dużo frajdy. Warto wspomnieć kilka słów o placu zabaw. Jest bardzo duży, oprócz standardowych huśtawek są też minigolf oraz małpi gaj i tyrolka dla starszych dzieci, a w przypadku złej pogody jest piękny, zadaszony domek zabaw. Dla Gości Zaborek przygotował też boiska sportowe, do piłki nożnej, koszykówki i siatkówki. Można też wypożyczyć rowery, również te z siedzeniem dla dziecka. A trasy rowerowe na Podlasiu są przepiękne, przez te tereny przebiega Green Velo, szlak rowerowy prowadzący przez wschodnią Polskę, świetnie oznakowany.
Kuchnia Zaborka to osobna „pyszna” opowieść, obiadokolacje i śniadania były podawane w formie bufetu, bardzo smaczne i różnorodne. Na lunch zamówiliśmy tradycyjne kluski lane kluski z Podlasia – galuszki z boczniakami, podane z kiszoną kapustą, a na deser parowańce, czyli też kluski, ale takie duże gotowane na parze ze śmietaną i sosem truskawkowym. Cena za dania lunchowe w Zaborku jest dość wysoka (galuszki 35 zł parowańce 25zł), ale warto się zatrzymać tu choć na chwilę i zobaczyć to piękne miejsce.
W Zaborku spędziliśmy tylko jedną dobę, czujemy niedosyt i na pewno wrócimy. W ogóle czujemy niedosyt Podlasia, mamy jeszcze wiele do zobaczenia w tym regionie.