Malezja – najpiękniejsze miejsca! Cameron Highlands, Kuala Lumpur, Penang i Lankawi
Jedno wiemy na pewno – Malezja nas zachwyciła! Długo zastanawialiśmy się nad trasą naszego wyjazdu, szukaliśmy różnych nietypowych miejsc, a w końcu i tak zdecydowaliśmy się na tak zwaną „sztampę” czyli Kuala Lumpur , Cameron Highlands, Penang i Lankawi . Ale wiecie co? – to był strzał w dziesiątkę! Wszystkie miejsca bardzo nam się podobały, a obecności innych turystów prawie nie czuliśmy.
Po trzech dniach w Singapurze, które opisaliśmy TUTAJ pojechaliśmy autobusem do Kuala Lumpur. Trasa jest całkiem przyjemna, ale męcząca, musicie się przygotować na około 7 godzinną podróż, która często wydłuża się jeszcze przez korki na wjeździe do miasta. W Kuala Lumpur zdecydowaliśmy się na tak zwane ekspresowe zwiedzanie. Wieczorem około godziny 20.00 dotarliśmy do naszego apartamentu – Vortex, który polecamy. Za dobrą cenę mieliśmy nowocześnie wyposażone dwa pokoje, przyjemną kuchnię i łazienkę, a przede wszystkim widok na rozświetlone miasto. W związku z tym, że następnego dnia popołudniu planowaliśmy już ruszyć do Cameron Highlands, zdecydowaliśmy się wyjść na wieczorne zwiedzanie. Pierwsze kroki skierowaliśmy do dzielnicy Bukit Bintang, na słynny targ nocny Jalan Alor. Wszystko co piszą o tym miejscu to prawda. Jest kolorowo, przytłaczająco, ale bardzo, bardzo pysznie. Wybór streetfood jest ogromny! My zdecydowaliśmy się na sajgonki oraz zupę rybną, a na deser owoce grapefruit i owoc drzewa chlebowego.
Najedzeni poszliśmy na długi spacer pod słynne dwie wieże Petronas Towers. Byliśmy tam kilka minut przed północą. Radośnie robiliśmy zdjęcia, aż tu nagle wszystkie światła gasną, przybiegają policjanci i ochroniarze, którzy przerażająco głośno gwiżdżą i rozganiają tłum. Okazało się, że teren wokół wieży czynny jest tylko do północy, później rozkładają szlabany i nie można już robić zdjęć z chyba najsłynniejszym, malezyjskim widokiem, czyli dwoma wieżami. My mieliśmy szczęście zdążyliśmy zrobić sobie rodzinne selfie, choć gdybyśmy mogli, bylibyśmy tam znacznie dłużej. Z Petronas Towers wróciliśmy do naszego apartamentu, i zasnęliśmy razem z dziećmi ok. 2 w nocy. Następnego dnia nie mieliśmy już sił na nic więcej w Kuala Lumpur, zjedliśmy niespieszne śniadanie i około południa wybraliśmy się na dworzec na autobus do Cameron Highlands, a dokładnie do miasta Tanang Rata, stolicy regionu. W Kuala Lumpur oprócz Jabal Alor i Petronas Towers będę wspominać brak wind i schodów ruchomych w metrze. Przemieszczenie się z wózkiem i dwoma ciężkimi walizkami było to dla nas bardzo uciążliwe, zwłaszcza, że tych schodów przy wejściu i wyjściu z metra było do pokonania wyjątkowo dużo.
Podróż do Cameron Highlands trwa około 4 -5 godzin. Początkowo droga jest rewelacyjna, szeroka autostrada, jednak ostatnie dwie godziny to przejazd przez wzgórza i lasy po niekończących się serpentynach. Radzimy nie najadać się za bardzo przed podróżą😊
W Cameron Highlands, czyli pięknym, górzystym rejonie z wieloma plantacjami herbaty od razu poczuliśmy zmianę klimatu, było dużo chłodniej, tak około 20 st. C. Nie było czuć też było wilgoci. Byliśmy tam w czasie przerwy świątecznej Malezyjczyków, więc mogliśmy obserwować całe rodziny na wakacjach, dla nich jest to bardzo popularny kierunek, ponieważ mogą odpocząć od upałów i zgiełku miast.
W mieście Tanang Rata poruszaliśmy się taksówkami, ogólnie Malezja nie jest droga, wiec takie przejazdy były w naszym przypadku (czteroosobowej rodziny) całkiem ekonomiczne, a już na pewno najwygodniejsze. Zatrzymaliśmy się w mieszaniu CH Green Stay też mieliśmy dwa pokoje i salon. Było całkiem przyjemnie, mieliśmy przestrzenne mieszkanie z ładnym widokiem w dość atrakcyjnej cenie – chyba ok. 500 zł za dwie noce.
Następnego dnia rano wybraliśmy się na najpopularniejszą wycieczkę turystyczną w regionie, czyli zwiedzanie: parku motyli i węży, plantacji herbaty, plantacji truskawek, Mossy Forest – Mchowy las, oraz trekking w tym lesie. Trekking niestety nie doszedł do skutku, ponieważ dzień wcześniej jego trasa została zamknięta do renowacji, to się nazywa pech. Ale wjechaliśmy na najwyższe wzniesienie w okolicy i mogliśmy zobaczyć, że las jest faktycznie, zamglony, deszczowy i porośnięty mchami. Mieliśmy też krótki trekking około pół godziny po innej trasie. Park motyli i węży moim zdaniem nie jest interesujący, nie lubię takich miejsc. Motyli jest niedużo, zamknięte są w dużej szklarni, a węże też zamknięte w akwariach i klatkach. Nie warto tam jechać. Plantacja truskawek podobnie nie jest warta polecenia. Do zobaczenia są dwie szklarnie z truskawkami oraz sklepik, co dla pochodzących z Polski nie jest żadną atrakcją, tym bardziej że UWAGA – JEDNA truskawka kosztuje złotówkę! Ale to chyba jedyne miejsce w Malezji gdzie są one uprawiane.
Najbardziej interesujące w tym regionie są plantacje herbaty. Podczas wycieczki byliśmy w BOH Tea Plantation. Ta duża plantacja połączona z fabryką oferuje piękne widoki. Jest to miejsce idealne do robienia zdjęć. Wyobraźcie sobie, że mieliśmy na tyle dużo czasu, że Marcin poszedł biegać! Tak, udało mu się zrobić trasę na około 45 minut, po herbacianych tarasach.
W związku z tym, że plantacja podobała nam się najbardziej, następnego dnia rano postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedną – Bharat Plantation – Cameron Valley. Ta plantacja podobała nam się jeszcze bardziej. Było trochę mniej ludzi i według nas piękniejsze widoki. Jest tu też trasa spacerowa, prowadząca do wodospadów. Jeśli będziecie mieć czas tylko na jedną plantację w Cameron Highlands to polecamy Bharat. Natomiast co ciekawe to herbata z plantacji BOH dużo bardziej mi smakowała, a muszę Wam zdradzić, że jestem miłośniczką, czarnej, mocnej herbaty. Herbatę i rożne pamiątki z regionu oczywiście możecie kupić w Tanang Rata. Polecamy też wizytę na targu nocnym, odbywa się w weekendy. My trafiliśmy tam na bardzo zatłoczony dzień, ale to z uwagi na malezyjskie wakacje.
Z Cameron Highlads pojechaliśmy na wyspę Penang. Autobusem jedzie się około trzy i pół godziny, a następnie płynie 15 minut promem. Na Penang zatrzymaliśmy się w centrum George Town w The Prestige Hotel, szczegółowo opisaliśmy go TUTAJ , jest piękny, bardzo polecamy.
Samo George Town również nas zachwyciło, spędziliśmy tam dwa bardzo przyjemne dni. Zwiedzaliśmy chińską posiadłość – Peranakan . Miejsce bardzo fotogeniczne, pełne jest ciekawych pamiątek. Zwiedza się je trochę jak polski zamek lub pałac. Są tu komnaty, sypialne, kuchnia, jednak jest w tym coś innego, etnicznego. Jest piękna i inna biżuteria, porcelana, obrazy, stroje. W tym miejscu kręcono sceny do filmu Indochiny, obecnie jest popularne wśród Malezyjczyków do ślubnych sesji zdjęciowych. Pojechaliśmy też do Kek Loh Si, świątyni usytuowanej na wzgórzu, skąd rozpościera się piękny widok na całą wyspę.
Penang ma super klimat, trochę taki artystyczny, polecamy powłóczyć się po uliczkach, poszukać graffiti i malunków, które robią duże wrażenie. Najsłynniejsza jest Armenian Street. Penang to również jedna z najlepszych, ulicznych kuchni w Azji i faktycznie tak jest! Polecamy szczególnie D’ Dapor Restaurant z malezyjskim jedzeniem oraz The Jetty Food Court, gdzie jedliśmy fantastyczne pierożki Gyoza. Podczas spacerów w George Town koniecznie zajrzyjcie do Art Lane. To uliczka miedzy budynkami, pełno w niej instalacji artystycznych i nietypowych obrazów. Nas Penang zachwyciło, cieszymy się, że zdecydowaliśmy się tu spędzić dwie noce.
Z Penang popłynęliśmy na Lankawi, idealne miejsce na wypoczynek. Promem płynie się około dwie godziny. Jest tylko kilka promów dziennie, więc zwłaszcza w sezonie polecamy Wam wcześniej kupić bilety. Na Lankawi zatrzymaliśmy się na cztery noce w Berjaya Resort. Mieliśmy duży domek w lesie deszczowym, ale przepiękna plaża, z aksamitnym piaskiem była tuż obok, a gdyby tego było mało to basen i palmy dopełniły całości. Wypoczynek w 100% udany. Poza może kaszlem Klary i wizytą u lekarza, choć to też jak na malezyjskie warunki było całkiem miłe. Ładna klinika, miły lekarz i dzięki dobremu ubezpieczeniu w AXA bezpłatna wizyta i leki.
O tym jak aktywnie spędzaliśmy czas na Lankawi Marcin napisał TUTAJ , zapraszamy, czytajcie.
Malezja, bardzo nam się podobała, to świetny kierunek na wyjazd zarówno aktywny jak i z dziećmi. My staraliśmy się to połączyć, a jak nam się udało zobaczcie na zdjęciach poniżej.