ALBANIA Z DZIEĆMI – WYPOCZYNEK I WYCIECZKI Z DURRES. Rejs na wyspę Sazan i Półwysep Karaburun, zwiedzanie Berat.
Na wakacje w Albanii zdecydowaliśmy się dzięki naszym znajomym. Oni wybrali ten kierunek kilka miesięcy wcześniej, a my dołączyliśmy dopiero dwa miesiące przed wyjazdem. Jechaliśmy w dużej grupie: trzy pary i każda z dwójką dzieci, w sumie było nas 12 osób, najstarsze dziecko miało 5 lat, a najmłodszy był nasz Wojtek prawie 5 miesięcy. Różnica wieku między dziećmi była idealna, razem się bawiły, pływały w basenie, biegały, jednak mimo wszystko to ciągle ten czas kiedy dzieciom trzeba poświęcać bardzo dużo uwagi. Znajomi wybrali 4,5* hotel Fafa Premium. Był to bardzo dobry wybór! Jedynym minusem naszego pokoju był nieszczelny balkon przez co słyszeliśmy dość głośno muzykę, która grała przy basenie do 23:30. Poza tym hotel był wyremontowany, czysty, miał duży basen i dobre jedzenie. Drinki z all inclusive były średnie, ale powiedzmy sobie szczerze, że to nie było to dla nas najważniejsze, tylko piwo i białe wino nadawały się do picia😊
W Albanii bardzo pozytywnie zaskoczyła nas plaża. Nie spodziewaliśmy się tak rozległej, pięknej, piaszczystej plaży. Łagodne i długie wejście do morza sprawiało, że dzieci bez przeszkód mogły się w nim bawić, oczywiście pod naszym czujnym okiem.
Lecąc do Albanii skorzystaliśmy z oferty biura Itaka. Lot do Tirany stolicy kraju i trwał niecałe dwie godziny, było to bardzo wygodne na rodzinne wakacje. Z Tirany pojechaliśmy do Durres, a dokładnie do dzielnicy Golem (jechaliśmy około godziny).
W trakcie naszego pobytu przede wszystkim chcieliśmy odpocząć, plaża, basen i hotel świetnie się do tego nadawały. Kilka razy wybraliśmy się na spacery wzdłuż wybrzeża, podczas jednego z nich trafiliśmy na fajną huśtawkę na plaży, świetnie miejsce do zdjęć. Huśtawka znajduje się około 1,5 kilometra idąc wzdłuż wybrzeża, na prawo od hotelu Fafa Premium.
Odpoczynek jest ważny, ale nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zdecydowali się na kilka wycieczek. Na początek pojechaliśmy do miasta Durres, chcieliśmy jechać lokalnym autobusem, poszliśmy do głównej drogi. Jednak nie było żadnego przystanku. Podobno autobusy zatrzymują się przy drodze, ale kilka przejechało bardzo zatłoczonych. Zdecydowaliśmy się na zatrzymanie stopa, kierowca za przejazd w dwie strony policzył nas tylko 10 euro. Do Durres jedzie się około 20 minut. W mieście nie ma wiele atrakcji, ale naszym zdaniem warto je zobaczyć. Spędziliśmy tu bardzo miłe popołudnie. Przeszliśmy się po Placu Wolności, na nim zobaczyliśmy Ratusz, Nowy Meczet i obok zabytkowy Amfiteatr. Bardzo podobał nam się widok z Wieży Weneckiej, gdzie wypiliśmy kawę.
Kolejną wycieczką na którą się wybraliśmy był rejs na wyspę Sazan i Półwysep Karaburun. Wykupiliśmy ją w biurze podróży Moja Albania, na ich stronie znajdziecie ciekawego bloga z informacjami o kraju. Rejs rozpoczynaliśmy z Vlory, czyli miasta gdzie w 1912 roku ogłoszono niepodległość Albanii. Do Vlory jedzie się około półtorej godziny. Rejs trwał prawie pół dnia. Najpierw przez około godzinę płynęliśmy na wyspę Sazan, gdzie po wyjściu na brzeg zwiedziliśmy bazę wojskową oraz pozostałości po komunistycznym miasteczku. W trakcie krótkiego spaceru po wyspie zobaczyliśmy wiele bunkrów.
Kolejnym celem rejsu było wpłynięcie do jaskini pirata, gdzie z pokładu łodzi skakaliśmy do wody. Następnie po prawie godzinnym rejsie zaplanowany był dwugodzinny odpoczynek na plaży półwyspu Karaburum. Plaża była kamienista ale, woda niesamowicie przejrzysta. Wycieczka bardzo nam się podobała, polecamy!
Na dzień przed wylotem z Albanii wybraliśmy się jeszcze do Berat, miasta wpisanego na listę UNESCO. Wynajęliśmy samochód 7 osobowy z kierowcą, za 60 Euro w obie strony. W Berat, zwanym „miastem tysiąca okien”, weszliśmy na wzgórze zamkowe, a następnie pochodziliśmy po wąskich uliczkach miasta.
Albanię bardzo polecamy na wyjazd z dziećmi, to piękny i jeszcze stosunkowo tani do podróżowania kraj. My na pewno wrócimy choćby w Góry Przeklęte, które są na naszej liście marzeń, ale dzieci muszą trochę podrosnąć.
\
\