
Droga Grenlandio, dziękujemy za Arctic Circle Trail
Szlak Arctic Circle Trail ma około 165 kilometrów długości. Łączy dwie miejscowości Kangerlussuaq (ponad 500 mieszkańców) oraz Sisimiut (ponad 5000 mieszkańców), w południowo-zachodniej części Grenlandii. Położony jest 45 kilometrów na północ od koła podbiegunowego. Według przewodnika „Trekking in Greenland: The Arctic Circle Trail” (autor Paddy Dillon) rocznie przemierza go ok. 300 osób.
My: Agnieszka Lewandowska (w lipcu 2015 jeszcze Kopińska), Marcin Lewandowski, Aneta Stanak (zwana też Ateną), Maciej Gago (zwany Gajosem), Jarosław Kaźmierski (zwany Jarem), wybraliśmy się na szlak w lipcu 2015.
Grenlandia pociągała nas swoją nieskażoną przyrodą. (Już podczas wędrówki przychodziły nam do głowy porównania widoków i obszaru do Europy w roku 1000 lub wcześniej). Na trasie trekingu praktycznie nie ma śladów cywilizacji, brakuje infrastruktury (poza kilkoma noclegowymi chatkami). Treking pokonaliśmy w ciągu 9 dni. Posiadaliśmy tylko zabrane z Polski jedzenie, liofilizaty Lyofood, popularne „gorące kubki“, lekkie konserwy, suche pieczywo oraz oczywiście słodycze. Nasze plecaki ważyły około 25 kg (Marcin zawyżył średnią do ponad 30 kg), z dnia na dzień były jednak coraz lżejsze. Na całej trasie trekingu jest dostępna woda z jezior i fiordów, można również łowić ryby, co z pasją robił nasz Jarek. Podczas wędrówki nie ma zasięgu sieci komórkowych, więc zabierani telefonu jest bezcelowe (to był jeden z niesamowitych plusów tego wyjazdu).
W trakcie trekingu dziennie przechodziliśmy dystans ok. 20 km, najdłuższy odcinek miał 23 km. Nocować można w namiotach lub w chatkach, które w zimie wykorzystywane są przez myśliwych (dojeżdżają do nich skuterami śnieżnymi). W lecie i jesienią służą trekerom pokonującym Arctic Circle Trail. Na trasie jest dziewięć chatek. My nocowaliśmy w następujących: Hundeso – wojskowa przyczepa z dobudową, Katiffik – położona nad jeziorem Amitsorsuaq, Canoe Centre – największa na trasie, Ikkattooq, Eqalugaarniarfik, Innajuattoq, Qerrortusup Majoriaa. Nazwy w języku grenlandzkim są imponujące. Temperatura spada wraz ze zbliżaniem się do oceanu. Po wylądowaniu było ok. 23 st C (nie spodziewaliśmy się aż tyle na Grenlandii), a na koniec trekingu było nawet 5 st. C. W pierwszych dniach wędrówki uciążliwe były komary, jednak z czasem, im było bliżej wybrzeża tym chłodniej i komary już nie przeszkadzały.
Podczas ACT mieliśmy wiele przygód. Marcin Lewandowski część trasy pokonał dwukrotnie. Według zaczerpniętych wcześniej informacji w chatce Katiffik miały znajdować się kajaki, które pozwoliłyby nam przepłynąć ok 20 km do kolejnej chatki. Niestety po kajakach nie było ani śladu. Marcin postanowił przebiec się i sprawdzić czy będą gdzieś na trasie. Biegł ponad dwadzieścia kilometrów, aż dotarł do Canoe Centre, gdzie znalazł tylko jeden kajak. Niestety przejmujące zimno i posiadanie tylko jednego pagaja zamiast wiosła, pozwoliło mu przepłynąć zaledwie 6 km trasy powrotnej. Pozostałą część pokonał więc…ponownie biegiem! W tym jednym dniu Marcin na Grenlandii przeszedł ok. 20km i kolejne ponad 40, dystans Maratonu, pokonał biegiem. Marcin biegał też po lodowcu położonym ok. 40 km na północ od Kargerlussuaq.
Na Grenlandii miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu – zaręczyny. Marcin, wybrał, skałę nieopodal Eqalugaarniarfik, aby wręczyć mi pierścionek. To była magiczna chwila:)
Widok na horyzoncie miasteczka Sisimiut po 9 dniach trekingu był dla nas dwuznacznym przeżyciem. Małe, kolorowe zabudowania uświadomiły nam, że nasz czas bez cywilizacji się kończy. Nie zdecydowaliśmy się na nocleg w mieście, ze względu na ceny, rozłożyliśmy namioty na trasie miasto – lotnisko. Natomiast zjedliśmy ogromne Calzone☺ Wieczorem, Jarek jak zwykle złowił pyszne ryby. Następnego dnia polecieliśmy 20 min lotem Air Greenland z powrotem do Kangerlussuaq.
Zakończeniem naszego trekingu było zobaczenie typowego krajobrazu Grenlandii – lądolodu. Zdecydowaliśmy się na zorganizowaną, popołudniową wycieczkę ok. 40 km od miasta do Lodowca Russel. Przejazd ciężarówką przerobioną na autobus. Lodowiec robi wrażenie, przede wszystkim ciężko uświadomić sobie, że 98% Grenlandii pokryte jest lodem. A w tym miejscu po horyzont ciągnie się lód. Możliwy jest spacer po lodowcu, ponieważ ma chropowatą powierzchnię.
Przygody i adrenalina czekały na nas jeszcze przed wyjazdem. Na dwa dni przed otrzymaliśmy informację o odwołaniu przelotu linią Greenland Express. Naprawdę zrobiliśmy wszystko żeby polecieć na Grenlandię w tym kupiliśmy dwa razy droższe bilety na linię Air Greenland, natomiast jeszcze więcej musieliśmy zrobić, by wrócić. W dniu odlotu nasz lot ponownie został odwołany. Właśnie wtedy wspomniana linia zawiesiła wszystkie loty do końca września 2015 roku. Szczęśliwym trafem w ostatniej chwili udało nam się wykupić bilet na lot czarterowy do Stuttgartu, zamiast do Kopenhagi jak planowaliśmy. Absolutnie odradzamy wirtualną linie Greenland Express, my kupiliśmy bilety w obie strony z Kopenhagi za 2000 zł, linia poinformowała nas o odwołaniu lotu na dwa dni przed wylotem.
Mimo przygód z lotami, Arctic Circle Trail był dla nas niesamowitym przeżyciem a piękno krajobrazu nas absolutnie zaczarowało. Zobaczyliśmy renifery, białe zające, lisy, wiele ptaków. Polecamy treking wszystkim piechurom. Podczas trasy spotkaliśmy ok. 20 osób, w tym większość Eskimosów.
Więcej o naszej podróży można posłuchać w audycji Pasjonauci w Czwórce TUTAJ

DCIM100GOPROGOPR0907.